Jak tylko sie obudzilam, od razu skierowalam sie na Fownes Street, do rozowego budynku.. w mojej kafejce wiele sie nie zmienilo, procz tandetnych obrazow na scianach, ktorych i tak nikt nie kupi ;) Wlosi ze studia tatuazu rowniez sie nie zmienili, nadal postrzeleni! :) Wieczor byl zaplanowany wczesniej, wspolna kolacja w Ciao bella Roma (wzielam to co zawsze, gnocchi nigdy mi sie nie znudza!), a potem jak zwykle w srode koncert rockowy na zywo w klubie Mezz. Z Marta rzadzilysmy na parkiecie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz